Zaczyna się wojna między sklepami z elektroniką

Na rynku pojawił się nowy gracz - brytyjski Dixons Group. Zapowiada, że będzie miał niższe ceny niż w marketach Media Markt czy Avans. Niektóre akcesoria mogą stanieć o ponad połowę.

"Uważaj! Możesz stracić fortunę na elektronice! Poczekaj z zakupem sprzętu elektronicznego! Już niedługo w Warszawie otworzymy pierwszy sklep sieci Electro World, jeden z największych w Europie. Nie przepłacaj!". Całostronicowe ogłoszenie tej treści pojawiło się m.in. w poniedziałkowej "Gazecie Stołecznej", warszawskim dodatku do "Gazety Wyborczej". To początek kampanii Dixons Group, brytyjskiej sieci marketów z elektroniką, która w październiku otworzy w stolicy swój pierwszy sklep o powierzchni ok. 5 tys. m kw.

Wejście smoka

A to dopiero początek. Nieoficjalnie wiadomo, że w ciągu najbliższych dwóch-trzech lat firma działająca w Polsce pod szyldem Electro World chce otworzyć blisko dziesięć sklepów, m.in. w podwarszawskich Jankach, na Targówku oraz prawdopodobnie w Gdańsku.

Brytyjczycy wchodzą do Polski - o ich planach pisaliśmy już kilka miesięcy temu - bo nie mogli zignorować rynku, który uchodzi za największy w Europie Środkowej. Jego wartość GfK Polonia oblicza na 8,7 mld zł, z czego sprzęt RTV to ok. 4 mld zł, AGD - 4,7 mld zł. Dixons to potęga w tej branży w Europie - ma ponad 1,5 tys. sklepów i roczne przychody rzędu 6,5 mld funtów (blisko 9 mld euro).

By przyciągnąć polskich klientów, Electro World deklaruje otwarcie: "Nasze ceny będą najniższe na rynku!!!". To rękawica rzucona największemu konkurentowi Brytyjczyków na kontynencie - niemieckiej sieci Metro, do której należy pół tysiąca marketów Media Markt i Saturn. Jej przychody w ubiegłym roku wyniosły ponad 12 mld euro.

Co na to konkurencja? Wioletta Batóg z Metra mówi krótko: - Media Markt ma najniższe ceny w Europie i tę pozycję utrzyma.

Taka wypowiedź oznacza wypowiedzenie wojny. Według Małgorzaty Machnickiej, analityka z firmy PMR Publications, pierwsze starcie między gigantami odbędzie się przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy takie sklepy osiągają ok. 40 proc. przychodów. Obie sieci szykują na ten czas specjalne kampanie promocyjne. Zaczną od reklam w prasie i na ulicznych tablicach. Będą promować wybrane produkty, np. telewizory plazmowe i LCD, zestawy kina domowego, kamery, komputery. Ceny wybranych modeli obniżą nawet o 70-80 proc.

Podobny scenariusz miała ekspansja Electro World na Węgrzech. Areną walk między Dixonsem a Media Marktem stał się m.in. Budapeszt. Każda z sieci chciała wtedy zdobyć wśród klientów opinię najtańszej. Obniżki sięgały 70 proc. Np. telewizor średniej marki można było kupić za równowartość 99 zł. Część asortymentu była dostępna za 1 forinta (100 forintów to 1,6 zł).

I co dalej?

W miarę otwierania przez Dixonsa nowych sklepów wojna będzie przenosić się do kolejnych dużych miast. Do walki na ceny będą musieli przystąpić inni konkurenci - RTV Euro AGD, Avans. Ten ostatni wystartował niedawno z kampanią telewizyjną, w której twierdzi, że jego obsługa jest nieziemska i lepsza od konkurencji z Marsa i... Saturna.

Wojna nie potrwa jednak długo. Zdaniem analityków skończy się, gdy Dixons otworzy już wszystkie planowane punkty. Tak dużych obniżek żaden z gigantów nie jest w stanie utrzymać. Co prawda Electro World zapowiada, że najniższe ceny osiągnie dzięki "zakupom towaru bezpośrednio od producentów, z pominięciem kosztów pośredników", ale w ten sposób działają wszyscy wielcy dystrybutorzy. A duże rabaty dostają głównie dzięki płaceniu za towar własną (a nie pożyczoną z banku) gotówką.

Ktoś jednak będzie musiał ustąpić. Kto? - Na Węgrzech zrobił to w ubiegłym roku Dixons, który w dwóch marketach w Pecs i Debrecen ograniczył powierzchnię o mniej więcej połowę, a w pozostałych znacznie zredukował asortyment - twierdzi z satysfakcją Batóg.

Klienci sklepów z elektroniką i tak powinni być zadowoleni. Od pewnego czasu ceny sprzętu elektronicznego dzięki rosnącej konkurencji wśród azjatyckich producentów spadają na potęgę. W ubiegłym roku - według badań Instytutu Rynku Elektronicznego - nawet o kilkadziesiąt procent.

Poza tym wbrew reklamom marketów naprawdę najniższe ceny gwarantują tzw. resellerzy (lokalne sklepy, sieci typu Vobis). Według specjalistycznego dwutygodnika "CRN" sprzedają taniej np. sprzęt komputerowy. A prawdziwym rajem niskich cen są sklepy i aukcje internetowe. Nowy projektor Panasonica, który w markecie kosztuje ok. 8 tys. zł, można na Allegro kupić za 5 tys. zł. Aparaty cyfrowe są tańsze o przynajmniej kilkaset, a telewizory plazmowe nawet o kilka tysięcy złotych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.