Oracle krytykuje PZU

Amerykańscy giganci Oracle i IBM walczą ze sobą o budowę informatycznej bazy klientów PZU. Pierwszy od miesiąca skarżył się, że choćby stanął na uszach, to przegra. Zwycięzcę wybierze komisja PZU, w której są... byli pracownicy IBM

Centralna Baza Danych Klientów (CBDK) to jeden z najważniejszych systemów informatycznych dla całej grupy ubezpieczeniowej PZU. - To klucz do zrozumienia, kim są nasi klienci i jakie są ich preferencje - mówi "Gazecie" Mirosław Szturmowicz, odpowiedzialny za informatykę wiceprezes PZU SA.

Przetarg na opracowanie systemu i jego wdrożenie powoli zmierza ku końcowi. Rywali jest dwóch. To amerykańscy giganci: Oracle i IBM (w konsorcjum z DWL).

- Właśnie otrzymaliśmy pismo z PZU, z którego wynika, że wyłączność na negocjacje przyznano IBM w konsorcjum z DWL - poinformowano nas w Oracle. Przedstawiciele Oracle'a "przepowiedzieli" swoją przegraną już miesiąc temu. - Cokolwiek byśmy robili, to i tak nie wygramy tego przetargu - mówili rozżaleni. Na osiem osób zasiadających w komisji, która ma wyłonić zwycięzcę, co najmniej dwie pracowały wcześniej w IBM. Pracę komisji nadzoruje specjalny komitet, któremu przewodniczy wiceprezes PZU Mirosław Szturmowicz. W latach 1991 - 2001 pracował w polskim oddziale IBM kolejno jako: dyrektor sprzedaży dla sektora finansowego, dyrektor sprzedaży oraz dyrektor generalny. - To zmniejsza nasze szanse na wygraną w przetargu - usłyszeliśmy w polskim oddziale Oracle'a.

Poprosiliśmy PZU o potwierdzenie tych informacji. - Członkowie komisji przetargowej, zanim podjęli pracę w PZU, pracowali w różnych firmach informatycznych, także w IBM - odpowiedziało nam biuro prasowe ubezpieczyciela.

Udało nam się porozmawiać z wiceprezesem Szturmowiczem. - Jaki konflikt interesu? Większość naszych specjalistów od informatyki gdzieś już kiedyś pracowała - mówi "Gazecie". - Kryteria przetargu na CBDK zostały zdefiniowane już dawno temu, zanim jeszcze trafiłem do PZU. Teraz pilnujemy, aby zostały spełnione. Ponadto w komisji przetargowej są też ludzie, którzy nie mają nic wspólnego z oferentami. A ich opinie są zbieżne z naszymi - dodaje.

Innego zdania są prawnicy. - Niedopuszczalna jest sytuacja, w której z góry pojawiają się podejrzenia o stronniczość - powiedział nam znany na rynku kapitałowym prawnik, który prosił o niepodawanie nazwiska.

Co na to właściciel spółki - skarb państwa? - Tego typu transakcje nie leżą w naszych kompetencjach - tj. walnego zgromadzenia akcjonariuszy, czy rady nadzorczej. Dlatego nie śledzimy tego przetargu - stwierdził Janusz Kwiatkowski z resortu skarbu.

Niektórzy nasi rozmówcy przypominają podobną sprawę w PKN Orlen sprzed zaledwie kilku miesięcy. Płocki gigant paliwowy unieważnił wtedy przetarg na doradcę, który pomoże mu przejąć czeski koncern Unipetrol. "Gazeta" ujawniła bowiem, że wśród osób, które wyłoniły zwycięzcę (firmę McKinsey & Co), znaleźli się także niedawni jego pracownicy. Płocka spółka przyznała się, że przetarg przeprowadzono niezgodnie z jej wewnętrznymi procedurami i powtórzyła przetarg (zwycięzcą ponownie okazał się McKinsey & Co).

Szczegóły złożonych w PZU ofert owiane są tajemnicą. Oracle twierdzi, że zaoferował się wdrożyć system CBDK za połowę wynagrodzenia żądanego przez IBM. Skąd zna cenę konkurenta? Nie chce zdradzić. - Nasze wynagrodzenie ustaliliśmy na dumpingowym poziomie, 13 mln zł. Nasz rywal - prawie dwa razy wyższe.

Skąd te różnice? - Mamy gotowy produkt, który odzwierciedla potrzeby PZU. IBM musi go przygotować od nowa. Mamy też niezbędne referencje i nie musimy zlecać np. testów programu podwykonawcom - mówi nasz rozmówca z Oracle'a. - Termin wdrożenia systemu to koniec tego roku. Pośpiech jest duży i niewielkie są szanse na dotrzymanie terminu. Zaproponowaliśmy więc, że będziemy pracować do końca roku za darmo. Jeśli na tym etapie PZU zaakceptuje nas jako wykonawców, to pracujemy dalej - dodaje.

Biuro prasowe IBM Polska nie chce komentować tych informacji: - Nie wypowiadamy się na temat toczących się negocjacji handlowych.

Przedstawiciele PZU zapewniają, że nie mają nic do ukrycia. - Cena w przetargu to nie wszystko. Pod uwagę bierzemy też know-how w branży ubezpieczeniowej, referencje oraz ramy czasowe projektu. Eksperymentami nie jesteśmy zainteresowani - mówi Szturmowicz.

Szturmowicz dodaje, że za wcześnie mówić o rozstrzygnięciu przetargu. - Rozmowy trwają. Rozumiem, że każdy chce wygrać. Jesteśmy dużym odbiorcą usług informatycznych. Mamy prawo do podjęcia własnych decyzji, za które bierzemy pełną odpowiedzialność - powiedział.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.