Chirac kontra Google

Wyszukiwarka internetowa Google rozprzestrzenia amerykańską dominację kulturową - uznał prezydent Francji Jacques Chirac. I zapowiedział francuską kontrofensywę

Alarm podniósł kilka tygodni temu prezes Francuskiej Biblioteki Narodowej Jean-Noel Jeanneney. Zirytowały go plany Google zakładające zeskanowanie zbiorów kilku głównych bibliotek publicznych i uniwersyteckich w USA i umieszczenie ich w internecie. Jak napisał Jeanneney'a we francuskim dzienniku "Le Monde", wybór księgozbiorów i dzieł literackich wskazuje na faworyzowanie przez Google języka angielskiego oraz "anglosaskiego punktu widzenia". - Nie chcę, by o Rewolucji Francuskiej opowiadały nam wyłącznie książki dobrane w Stanach Zjednoczonych - pisał bibliotekarz.

W zeszłym tygodniu Chirac spotkał się z Jeanneney'em oraz swoim ministerm kultury Renaudem Donnedieu de Vabres i zlecił im przygotowanie analizy na jakich zasadach zbiory głównych bibliotek Francji i Europy można by szybko zamienić na postać elektroniczą i umieścić w internecie. Z wydanego po spotkaniu oświadczenia wynika, że w najbliższych tygodniach Chirac przedstawi europejskim partnerom (m.in. Niemcom i Hiszpanii) inicjatywę skoordynowania działań w tej sprawie. Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia wyasygnowania odpowiednich funduszy, za które europejska literatura miałaby trafić do internetu. Google, czysto prywatna firma z Kalifornii, ocenia koszt swojego projektu na 200 mln dolarów.

Copyright © Agora SA