Spam - Europa walczy, Polska śpi

Porozumienie o ponadgranicznej współpracy zawarły agencje zwalczające spam z 13 państw Unii Europejskiej. W Polsce - która nie uczestniczy w tym sojuszu - spam jest prawnie zabroniony, ale w praktyce najczęściej pozostaje bezkarny

Jak podała Komisja Europejska, agendy rządowe odpowiedzialne w poszczególnych krajach za walkę ze spamem (niezamawianą i wysyłaną masowo reklamową korespondencją elektroniczną) będą wymieniać informacje, współpracować przy tropieniu spamu ponadgranicznego i pomagać sobie w ściganiu jego sprawców. Porozumienie zawarły instytucje z Austrii, Belgii, Cypru, Czech, Danii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Litwy, Malty i Włoch (dziewięć państw "starej" i cztery z "nowej" UE). Bruksela informuje o już prowadzonych udanych operacjach antyspamowych, które przeprowadziły wspólnie Belgia i Francja.

Prawo swoje, życie swoje

Spam na świecie zalicza się do największych patologii internetu. W Polsce zabrania go przede wszystkim ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną (obowiązuje od 2003 r.). Zakazuje ona "przesyłania niezamówionej informacji handlowej skierowanej do oznaczonego odbiorcy za pomocą środków komunikacji elektronicznej, w szczególności poczty elektronicznej" i określa takie praktyki jako czyn nieuczciwej konkurencji. Zgodnie z ustawą spam jest wykroczeniem karanym grzywną i ściganym na wniosek pokrzywdzonego. Przeciw spamerom można także niekiedy występować na podstawie ustawy o ochronie danych osobowych (kiedy adres elektroniczny uznamy za daną osobową), ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów oraz ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. - Nasze prawo idzie nawet dalej niż dyrektywa unijna, bo obejmuje wszystkie środki komunikacji elektronicznej, nie tylko e-mail - mówi mec. Xawery Konarski z kancelarii Traple, Konarski, Podrecki, specjalista od prawa nowych technologii.

Jak wygląda to w życiu? - W praktyce polskie prawo słabo zdaje egzamin w walce ze spamem - mówi Przemysław Jaroszewski, specjalista z CERT Polska, zespołu działającego przy NASK zajmującego się monitorowaniem zdarzeń zagrażających bezpieczeństwu w internecie. Z obserwacji CERT Polska wynika, że liczba spraw sądowych o spam nie przekracza kilkunastu rocznie, a wyroki zapadają śmiesznie niskie - są to grzywny rzędu kilkuset złotych. - Zdarzają się sprawy o spam przed sądami grodzkimi, wszczynane przez odbiorców spamu - potwierdza mec. Konarski. - Ale żadna instytucja państwowa nie jest jednoznacznie odpowiedzialna za regulowanie tej dziedziny. Co gorsza, nie ma przepisów, które bezpośrednio chroniłyby przed spamerami interesy dostawców dostępu do internetu - dodaje.

O problem spamu zapytaliśmy Generalny Inspektorat Ochrony Danych Osobowych (GIODO). - Pytania i skargi dotyczące spamu stanowiły niewielką część wszystkich napływających do nas spraw - mówi rzecznik prasowy GIODO Małgorzata Kałużyńska-Jasak. Jak dodaje, w sprawach tych Inspektorat nie wydał żadnych decyzji, przekazując je dalej do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). Spytana wczoraj rzecznik UOKiK Elżbieta Anders nie potrafiła na gorąco wypowiedzieć się jak jej urząd podchodzi do tego problemu. Jak dotąd UOKiK poinformował o zaledwie jednej sprawie tego typu, jeszcze z 2003 r., kiedy to zakazał praktyk spamerskich firmie z Grudziądza. Według Elżbiety Anders na razie UOKiK nie planuje żadnej szczególnych akcji wymierzonych w spam.

Opowiada Przemysław Jaroszewski, CERT Polska: - Sprawdzaliśmy jak przeciętna osoba pokrzywdzona przez spamerów może dochodzić sprawiedliwości. Udaliśmy się na policję z gotowymi, ewidentnymi dowodami spamu. Policjant długo zastanawiał się jak to zaklasyfikować. Ostatecznie nie dopatrzono się znamion wykroczenia. Niestety policja i sądy bardzo słabo orientują się jak do takich spraw podchodzić, jakie przepisy stosować itp.

Fala wróciła

Według niektórych analityków w USA spamerskie oferty stanowią 70-80 proc. wszystkich przesyłanych e-maili. Zapychają one skrzynki pocztowe, użytkownicy tracą czas na ich ściąganie i usuwanie. W ostatnich miesiącach amerykańskie władze federalne i stanowe coraz częściej wytaczają spamerom (a nawet firmom zlecającym spamerskie kampanie reklamowe) procesy sądowe. Domagają się kar finansowych idących w setki tysięcy czy nawet miliony dolarów.

W Polsce nie znaleźliśmy statystyk ani badań próbujących oszacować skalę tego zjawiska, ale problem zna każdy użytkownik poczty elektronicznej. - Po wejściu w życie ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną spam w Polsce na chwilę nieco zamarł. Najwyraźniej spamerzy obawiali się konsekwencji nowych przepisów - mówi Przemysław Jaroszewski. - Ale fala szybko wróciła gdy zobaczyli jak to wszystko działa w praktyce i jak niskie zapadają wyroki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.