Marne zainteresowanie komórkowym przetargiem

Zagraniczni inwestorzy nie palą się do udziału w polskim przetargu na telefonię komórkową, co może oznaczać jego fiasko. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na proponowanych warunkach nie zamierza wystartować najpoważniejszy pretendent - szwedzki koncern Tele2

Urząd Regulacji Telekomunikacji przedstawił przed tygodniem warunki przetargu na częstotliwości GSM i w najnowszym multimedialnym systemie UMTS. Rozpoczął też konsultacje z firmami telekomunikacyjnymi i organizacjami branżowymi. Urząd chce wprowadzić na polski rynek kolejnego operatora (w teorii może być nawet dwóch nowych graczy). Dołączyłby on do Polkomtela (Plus GSM i Sami Swoi), PTC (Era i Heyah) oraz Centertela (Idea). Przetarg ma być ogłoszony w połowie lutego, a rozstrzygnięty najpóźniej 9 maja.

Preferencje na papierze

Problem w tym, że zainteresowanych nie ma zbyt wielu, a proponowane warunki przetargowe spotkały się z krytyką potencjalnych inwestorów. I to mimo że URTiP zaproponował im preferencje. Na przykład w przypadku wprowadzania technologii UMTS nowy operator nie będzie zmuszany do pośpiechu jak obecnie działające firmy, które muszą do końca 2006 r. oferować nowe usługi ponad 20 proc. mieszkańców Polski.

URTiP wprowadził też "kryterium zachowania konkurencyjności na rynku". Po konsultacjach z prezesem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Cezarym Banasińskim, zwolennikiem zwiększenia liczby operatorów, może unieważnić oferty Polkomtela, PTC czy Centertela. Nawet jeśli tego nie zrobi, może dać nowym firmom dodatkowe punkty - za "konkurencyjność" i deklarowaną kwotę można dostać łącznie 300 z 500 pkt.

Pieniądze są zbyt ważne

Potencjalni inwestorzy narzekają na nastawienie fiskalne - znaczącym kryterium pozostaje cena. Tymczasem obecni operatorzy komórkowi są gotowi zapłacić majątek, by przebić inne oferty i zablokować wejście na rynek nowego gracza. - Mnóstwo kryteriów jest uznaniowych, co może prowadzić do nadużyć. Sposób przyznawania punktów za "konkurencyjność" powinien być jaśniej określony, a ich liczba zwiększona kosztem deklarowanej opłaty - powiedział nam jeden z przedstawicieli Tele2.

- Nie mamy jeszcze stanowiska w tej sprawie warunków przetargu. Wciąż prowadzimy analizy. Ze wstępnych ocen wynika jednak, że zbyt wysoki jest poziom oczekiwań finansowych - powiedziała nam rzecznik Netii Jolanta Ciesielska.

Netia jest największym po TP SA operatorem telefonii stacjonarnej (ma 420 tys. abonentów), ale marzy o rozszerzeniu działalności o rynek komórkowy. - Nie jesteśmy w stanie sami wystartować w przetargu. Musimy mieć silnego zagranicznego partnera branżowego, który wyłoży pieniądze - przyznaje Ciesielska.

Na zagranicznego partnera liczą z resztą wszystkie polskie firmy zainteresowane przetargiem, np. operator sieci stacjonarnej Energis Polska. Inwestycja w budowę nowej sieci komórkowej to wydatek co najmniej rzędu miliarda euro, a czas zwrotu pieniędzy jest wielką niewiadomą. Zagraniczny partner jest tym bardziej potrzebny, że zwycięzca przetargu musiałby budować infrastrukturę również w zaawansowanym technicznie standardzie UMTS.

Intencje to za mało

Kluczem do powodzenia przetargu i zachętą dla zagranicznych inwestorów branżowych może być prawo do korzystania z sieci obecnych operatorów komórkowych (tzw. roaming krajowy). Dałoby to nowemu graczowi od razu zasięg ogólnopolski, bo przecież budowa własnej infrastruktury zajmie mu wiele lat. Przedstawicieli alternatywnych operatorów, z którymi rozmawialiśmy, niepokoi, że w warunkach przetargu znajduje się tylko stwierdzenie, iż "prezes URTiP rozważy zasadność nałożenia obowiązku roamingu krajowego". Urząd przyznaje też, że ze względu na długie procedury nie nastąpi to wcześniej niż w IV kwartale tego roku. Operatorzy spodziewali się wyraźnych gwarancji i twierdzą, że bez takiego udogodnienia cała inwestycja nie ma biznesowego sensu. - Nie mogę tego obiecać, choć takie mam intencje. W ostateczności mogę narzucić takie rozwiązanie w sposób administracyjny - powiedział nam prezes URTiP Witold Graboś.

Jego zdaniem bardzo prawdopodobne jest, że takie działanie nie będzie potrzebne, bo któryś z operatorów komórkowych szybko dostrzeże korzyści z udostępnienia swej infrastruktury i zarabiania na tym. I nie będzie się oglądał na działania pozostałych dwóch. Potencjalni inwestorzy są rozczarowani, bo muszą brać pod uwagę, że obecni operatorzy nie muszą okazać się aż tak dalekowzroczni.

Do tego dochodzi spore już nasycenie polskiego rynku - ponad 50 proc. Polaków ma komórkę, a pod koniec roku, kiedy można się spodziewać rozpoczęcia świadczenia usług przez nowego operatora, może to być już blisko 70 proc. Wciąż niejasna jest też kwestia możliwości zachowania numeru przez użytkowników sieci komórkowych przy zmianie operatora, bo prawo istnieje tylko na papierze. Możliwość przenoszenia numeru ułatwiłaby podbieranie klientów rywalom.

Gdzie ci inwestorzy?

M.in. dlatego zainteresowanie obecnym przetargiem jest znacznie mniejsze niż w połowie lat 90., kiedy walczono o koncesje na dwie pierwsze cyfrowe sieci GSM. Wtedy przed ministerialnymi gabinetami było tłoczno od przedstawicieli firm - od zagranicznych operatorów po polskich surowcowych i handlowych gigantów. Każdy chciał mieć udział w wielkim "biznesie jutra".

Teraz najwięksi europejscy gracze - Orange (France Telecom), Vodafone i T-Mobile (Deutsche Telekom) już zakotwiczyli na polskim rynku za pomocą udziałów w sieciach komórkowych. Z kolei potentat z Hongkongu Hutchison Whampoa inwestuje raczej na dojrzałych i bogatych rynkach, np. brytyjskim czy włoskim. Hiszpańska Telefonica zainteresowana jest za to głównie ekspansją w Ameryce Łacińskiej. W przetargu prezesa Grabosia mogłyby więc wziąć udział raczej firmy z II ligi, ale i te z wielką rezerwą wypowiadają się o możliwych inwestycjach w Polsce, a niektóre, jak holenderski KPN, nawet o tym nie myślą.

Do tej pory tylko jedna firma jasno zadeklarowała chęć udziału w przetargu - to Tele2, znane z intensywnej akcji reklamowej i bezpardonowej walki z TP SA na rynku telefonii stacjonarnej. Szwedzi zdecydowanie wchodzą na europejski rynek komórek. Zdobyli niedawno licencję na UMTS w Chorwacji i uruchomili sieć komórkową w Szwajcarii. Natomiast na Węgrzech ich ofertę odrzucono.

URTiP bardzo liczy na udział Tele2. Może się jednak przeliczyć... Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, firma ta nie zamierza wystartować w przetargu, jeśli nie dojdzie do zmiany warunków na korzystniejsze dla nowych firm.

Nikt nie jest zadowolony

Z proponowanych warunków przetargu nie są zadowoleni również... obecni operatorzy komórkowi. Ich zdaniem URTiP stawia zbyt małe wymagania inwestorom. Powinno się wymagać, by np. zapłacili tyle samo - Polkomtel, PTC i Centertel prawo do budowy sieci UMTS kosztowało po 650 mln euro. - Teraz cena wywoławcza wynosi ledwie 0,5 mln euro! Nie zgadzamy się też na narzucanie nam obowiązku udostępniania sieci. Prezes URTiP-u będzie mógł to wyegzekwować nie w niespełna rok, na co liczy, ale najwcześniej za dwa-trzy lata, bo tyle zajęłaby cała procedura wraz z naszymi odwołaniami - powiedział nam dyrektor Maciej Rogalski z PTC.

Jego zdaniem PTC rozważa skargę do instytucji unijnych, zarzucając polskim urzędnikom złamanie zasady równości traktowania firm, ochrony inwestycji i prowadzenie ukrytej pomocy publicznej poprzez stwarzanie cieplarnianych warunków dla nowego inwestora.

Poprzedni "przetarg stulecia"

Pierwszym podobnej skali przetargiem w polskiej branży telekomunikacyjnej był w połowie lat 90. wybór operatorów dwóch cyfrowych sieci GSM. Inwestorzy musieli wówczas stworzyć spółki, w których większość kapitału należałaby do firm polskich, a co najmniej jednym z udziałowców byłaby firma zagraniczna z odpowiednim doświadczeniem (co najmniej 100 tys. abonentów telefonii komórkowej).

Zainteresowanie było bardzo duże i oferty złożyły trzy konsorcja: Polkomtel, PTC oraz wielki przegrany C-Line (włoski STET z Ciechem). Wcześniej rozpadły się konsorcja skupione wokół Optimusa i R.P. Telekom (protoplasta Netii), a z walki z rezygnowały takie zagraniczne tuzy jak AT&T, Bell Atlantic, Veba czy Telecom Finland. Firmy narzekały na wysoką opłatę licencyjną (na dzień dobry trzeba było zapłacić 100 mln euro), na zamiar wprowadzenia w Polsce kolejnej cyfrowej sieci komórkowej, niewiadomą wysokość opłat za podłączenie do sieci Telekomunikacji Polskiej oraz działania prawne zagranicznych udziałowców Centertela (France Telecom i Ameritech), którzy protestowali przeciw zablokowaniu im możliwości startu w przetargu i pozwali polski rząd przed zagraniczny arbitraż. Przetarg zakończył się powodzeniem - wygrał Polkomtel, płacąc 302 mln euro, i PTC - 218 mln euro.

Copyright © Agora SA