Miażdżący raport NIK o budowie CEPiK

Ewidencja pojazdów i kierowców powstaje niezgodnie z prawem - uważają kontrolerzy. Urzędnicy MSWiA oceniają ustalenia NIK jako ?nierzetelne?

Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców (CEPiK) to jeden z najważniejszych systemów informatycznych w polskiej administracji. Ma zbierać informacje o wszystkich rejestrowanych w Polsce samochodach i ich właścicielach. Ograniczy to kradzieże samochodów i zwiększy ściągalność składki na ubezpieczenie OC. Oszczędności z tego tytułu są szacowane nawet na kilkaset milionów złotych rocznie.

Sęk w tym, że system, którego stworzenie ma kosztować ponad 300 mln zł, nadal nie działa tak, jak powinien, zaś według NIK urzędnicy złamali prawo przy wyborze jego wykonawcy.

Już w styczniu 2004 r. "Gazeta" ujawniła, że CEPiK jest tylko zlepkiem nieujednoliconych danych z baz wojewódzkich i nie da się ich porządnie przeszukiwać. Dopiero w październiku z wielkimi problemami ruszył podsystem pod nazwą "Pojazd" rejestrujący auta w starostwach. Dzięki niemu dane gromadzone w CEPiK mają być jeszcze raz zweryfikowane i na bieżąco aktualizowane. Okazało się, że informacje o ponad milionie aut trzeba wpisać ręcznie, bo system nie potrafi ich przetworzyć.

Raport NIK na temat CEPiK-u zostanie oficjalnie ogłoszony dzisiaj. Ale już wczoraj można go było przeczytać na internetowej stronie MSWiA.

Końcowy dokument tylko w szczegółach różni się od wstępnej wersji, którą opisywaliśmy w październiku. Izba podtrzymała wszystkie zarzuty wobec urzędników MSWiA odpowiedzialnych za stworzenie systemu. NIK kwestionuje zarówno wybór konsorcjum firm informatycznych Softbank oraz Face Technologies, jak i wcześniejsze zatrudnienie firmy Infovide do prac związanych z przetargiem.

Przypomnijmy, że urzędnicy MSWiA wybrali konsorcjum, które złożyło zdecydowanie najtańszą ofertę zawierającą niesprawdzone w Europie rozwiązania (funkcjonujące tylko w RPA i małych krajach afrykańskich).

Szefowie NIK uważają, że w czasie prac nad wyborem oferty złamano zapisy ustawy o zamówieniach publicznych. Poza tym firma Infovide miała dwukrotnie otrzymać wynagrodzenie za tę samą pracę (analizy prawne i organizacyjne), miała też zbyt duży wpływ na prace komisji przetargowej, a fragmenty swoich analiz kopiowała z dokumentów ministerialnych. NIK sugeruje, że mogły w tym przypadku wystąpić "mechanizmy korupcyjne".

NIK domaga się zwrotu pieniędzy, które zarobiła Infovide, żąda wyrzucenia z pracy osób odpowiedzialnych za wprowadzanie CEPiK i lepszego nadzoru nad pracami w przyszłości.

Tymczasem z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że NIK, który dziś nie pozostawia suchej nitki na Infovide, jeszcze niedawno sam korzystał z jej usług. W ubiegłym roku zatrudnił Infovide do prowadzenia "prac doradczych i eksperckich" związanych z przygotowaniem specyfikacji do przetargu na elektroniczny system obiegu dokumentów (projekt został już zakończony). NIK współpracował też z Infovide w 1997 r., kiedy firma opracowała dla Izby zasady kontroli inwestycji informatycznych. Nie udało nam się skontaktować z przedstawicielami NIK, by skomentowali te informacje.

Z zarzutami NIK nie zgadzają się szefowie MSWiA. Już we wtorek wieczorem - dwa dni przed publikacją raportu - na stronie internetowej ministerstwa stwierdzili, że raport NIK jest "nieobiektywny, tendencyjny i nierzetelny". MSWiA podkreśla, że wnioski raportu nie pokrywają się ze spisanym wcześniej tzw. protokołem kontroli. Według MSWiA z protokołu wynika, że wybór konsorcjum i sposób realizacji umów nie budził zastrzeżeń kontrolerów.

- Rzetelnie realizujemy wszystkie zadania zawarte w umowach z MSWiA i mamy na to dokumenty - powiedziała nam rzeczniczka Infovide Justyna Forystek. Dodała, że raport NIK został przygotowany "powierzchownie" i "z naruszeniem ustawy o NIK".

Copyright © Agora SA